Strona:PL Karol Dickens - Opowieść o dwóch miastach Tom II.djvu/094

Ta strona została skorygowana.

rejestr i odbierze mu ostatnią szansę życia. Nie mówiąc już o tem, że wszyscy ludzie sekretnej konduity łatwo dają się zastraszyć, karty, które pokazał Carton, były rzeczywiście z jednej czarnej serji i usprawiedliwiały radość tego, kto je trzymał w ręku.
„Jakoś mi się nie widzi, żeby był pan zadowolony ze swoich kart“, powiedział Sydney z największym spokojem. „Gra pan?“
„Myślę, proszę pana“, powiedział szpieg, w najbezczelniejszy sposób zwracając się do pana Lorry, „że wolno mi zwrócić się do gentlemana w pańskim wieku, by zechciał pan wytłumaczyć tamtemu panu, o tyle młodszemu od niego, czy może i powinien wygrać asa, o którym mówi. Przyznaję, że ja jestem szpiegiem i że zawód ten nie cieszy się szacunkiem, chociaż ktoś musi przecież to robić! Ale ten gentleman nie jest szpiegiem, wiec dlaczegóż miałby się poniżać do tego stopnia, by przyjmować na siebie rolę szpiega?“
„Wygrywam mojego asa, panie Barsad“, powiedział Carton, biorąc tę odpowiedź do siebie i patrząc na zegarek, „bez żadnych skrupułów — za parę minut!“
„Miałem nadzieję, panowie“, powiedział szpieg, zwracając się wciąż do pana Lorry, „że szacunek, jakim darzycie moją siostrę...“
„Nie mógłbym dać lepszego dowodu szacunku dla pańskiej siostry, jak uwalniając ją od brata“, powiedział Carton.
„Pan nie myśli tego poważnie, panie?“
„Jestem zdecydowany!“
Gładkie maniery szpiega, dziwnie nie licujące z jego ostentacyjnie prostym strojem, i prawdopodobnie ze zwykłem zachowaniem, otrzymały taki cios od niepojętego Cartona — który był tajemnicą dla ludzi mądrzejszych od Barsada — że szpieg załamał się w tem miejscu. Widząc jego zakłopotanie, Carton powiedział, przyjmując dawną minę człowieka patrzącego w karty:
„Zdaje mi się, że posiadam jeszcze jedną mocną kartę, której dotychczas nie pokazałem. Ten pański przyjaciel i towarzysz, owczarek, z którym rozmawiał pan w winiarni — jakże on się nazywa? Kto to taki?“
„Francuz. Nie znam go“, szybko odpowiedział Barsad.
„Francuz, hę?“ powtórzył Carton w zamyśleniu, jakby nie dosłyszał, chociaż powtórzył jego słowa. „Może... Może...“
„Francuz, upewniam pana“, powiedział szpieg, „chociaż nie jest to ważne!“
„Chociaż nie jest to ważne...“ powtórzył Carton w ten sam mechaniczny sposób. „Chociaż nie jest to ważne... Nie, to nie jest ważne. Nie. Ale ja znam tę twarz“.