„Wczesnym rankiem położono mi pod drzwiami rulon złota w małem pudełku. Na wieku wypisane było moje nazwisko. Od pierwszej chwili rozważałem trwożnie, co mam zrobić. Postanowiłem tego dnia napisać prywatnie do ministra, opisując mu te dwa wypadki, do których byłem wzywany, i podając miejsce, dokąd mię wożono, jednem słowem, wyjaśniając wszystkie okoliczności. Wiedziałem, jakie wpływy ma dwór i jak daleko sięga bezkarność wielkich panów, nie spodziewałem się więc, by sprawa była kiedykolwiek wyjaśniona. Chciałem jednak duszę uwolnić od brzemienia. Całą tę sprawę zachowałem w głębokiej tajemnicy, nawet przed żoną. I to również wyjaśniłem w swoim liście. Nie zdawałem sobie naówczas sprawy, jakie grozi mi niebezpieczeństwo. Ale wiedziałem, co grozi innym, gdyby byli skompromitowani posiadaniem takiej tajemnicy, jaką ja posiadałem.
„Byłem tego dnia bardzo zajęty i nie mogłem dopisać listu. Wstałem następnego dnia o wiele wcześniej niż zwykle, by go skończyć. Był to ostatni dzień roku. List leżał przede mną już napisany, kiedy powiedziano mi, że jakaś pani czeka i chce się ze mną widzieć.
„Coraz trudniej wypełnić mi zadanie, które podjąłem. Tak tu zimno, ciemno, myśli moje tak się gmatwają, i tak straszny smutek mię dręczy.
„Dama była młoda, piękna, wytworna, ale nie można jej było wróżyć długiego życia. Była bardzo wzruszona. Przedstawiła mi się jako żona markiza St. Evrémonde. Połączyłem w myśli ten tytuł z tym, jaki nadawał chłopiec starszemu z braci, a także z pierwszemi inicjałami wyhaftowanemi na strzępie ubrania, i bez trudu doszedłem do konkluzji, że z tym oto człowiekiem miałem ostatnio do czynienia.
„Pamięć moja wciąż mię nie opuszcza, ale nie mogę dosłownie powtórzyć naszej rozmowy. Podejrzewam, że jestem bardziej strzeżony niż dawniej i nie wiem, o jakiej porze mają mię na oku. Częściowo domyśliła się, częściowo dowiedziała się głównych faktów tej historji; wiedziała też, jaką rolę odegrał jej mąż i że ja byłem w to wmieszany. Nie wiedziała, że dziewczyna umarła. Miała nadzieję, (wyznała mi w tajemnicy i z wielkim żalem), że będzie mogła jej okazać kobiece współczucie. Miała nadzieję, że potrafi odwrócić Gniew Niebios od domu, który był oddawna nienawidzony za tyle wyrządzonego zła.
„Miała powody przypuszczać, że młodsza siostra żyje i pragnęła pomóc tej młodszej siostrze. Mogłem jej tylko powiedzieć, że rzeczywiście jest młodsza siostra i że poza tem nie wiem o niczem. Przyszła do mnie w nadziei, że będę jej mógł wskazać miejsce i nazwę tego schronienia,
Strona:PL Karol Dickens - Opowieść o dwóch miastach Tom II.djvu/117
Ta strona została skorygowana.