Strona:PL Karol Dickens - Opowieść wigilijna.djvu/030

Ta strona została uwierzytelniona.

brać udział w wielkiej pracy ludzkości, nakazanej przez Istotę Najwyższą. Za to, że nie pamiętałem, iż cała wieczność żalów, skarg i cierpień nie wynagrodzi chwil straconych, których dobrze można było użyć za życia. A jednak ciągle postępowałem tą drogą zapomnienia — tak — ciągle nią postępowałem.
— Byłeś zawsze bardzo sumienny — bardzo akuratny, zręczny i obrotny w interesach — wtrącił Scrooge, który w tej właśnie chwili przebiegał myślą własny swój żywot.
— Interesy! — jęknął duch, znowu załamując ręce. — Interesy! ludzkość była moim interesem; — dobro publiczne było moim interesem, miłość bliźniego, — litość — pobłażanie i dobroć — to było moim interesem; — tak — to powinno było mnie jedynie zajmować. Operacje handlowe są kroplą w wielkim oceanie spraw ludzkości, do których Bóg powołuje każdego człowieka.
Wzniósł wgórę ręce, obciążone okowami, jak gdyby chciał okazać Scrooge’owi cały owoc swych prac, zabiegów i próżnych wysileń; następnie rozpaczliwie opuścił je ku ziemi.
— W teraźniejszej mianowicie epoce, w chwili kończącego się roku — cierpię najdotkliwsze męki. — Dlaczegóż? ach, dlaczegóż, będąc na ziemi, przesuwałem się w tłumie bliźnich z oczyma wlepionemi w sprawy doczesne, dlaczegóż nie wzniosłem ich nigdy w niebo, ku tej gwieździe, cudownej przewodniczce królów do Żłobu Zbawiciela? Jak gdyby na ziemi zbrakło już ubogich i nędznych mieszkań, do których mogła była mnie poprowadzić jej Boska światłość?