— Pozostań z nami — rzekł doktor — teraz już nie będziemy się sprzeczali.
— Czy ciocia wychodzi za mąż? dodał żartem Alfred.
— W rzeczy samej — odpowiedziała stara panna — czemóż bym nie miała zwrócić się do Michała Wardena, który, jak słyszałam, przybył do domu? Przebyta tułaczka, jak mówią, pod każdym względem przyniosła mu korzyść. A choć jestem o wiele starszą, znałam go jeszcze dzieckiem, ale zato cieszę się jego wzajemnością. Lepiej poczekam, aż Merion wyjdzie zamąż, a do tej pory jak dawniej żyć będę sama; cóż ty powiesz, bracie?
— Chciałbym powiedzieć, że świat oszalał i w nim nic rozsądnego — odpowiedział biedny, stary doktor.
— Mów sobie, co chcesz — rzekła siostra — Któż ci uwierzy, szczególnie spojrzawszy ci w oczy.
— W świecie, mimo jego głupoty, jest wielu pięknych, serdecznych i rozumnych ludzi — rzekł doktor, równocześnie obejmując obie swe córki. — Nie będziemy lekkomyślnie sądzili, nie wiedząc, co się kryje w głębi ludzkich dusz; o tem wie jeden tylko Stwórca!
Nie będziemy opisywali ani nieskończonej radości rodziny, która przebyła tyle bolu skutkiem długiej rozłąki, ani tego, jaką ciężką drogą zdobył doktor przekonanie, że uczucia ludzkie
Strona:PL Karol Dickens - Walka życia.djvu/124
Ta strona została uwierzytelniona.