— No, skądże masz to wiedzieć, wszakżeś kobieta i to jeszcze niedojrzała. Przypuszczam, że to dzisiaj twój dzień urodzin, czy tak?
— Czy rzeczywiście tak przypuszczasz, ojcze? — zawołała jego ulubienica, składając usta do pocałunku.
— A więc przyjmijże moje życzenia i wraz z niemi moje serdeczne uczucia — powiedział doktor, całując ją. — Pragnę, by ten szczęśliwy dzień sto razy jeszcze powtórzył się w twojem życiu. Dobryś! i ja pragnę powtórzenia takiej głupiej farsy, jak życie, ha, ha, ha! — mruczał do siebie doktor.
Doktor Dżeddler był prawdziwym filozofem. Istota jego filozofii polegała na tem, że wszystko na świecie uważał za niesmaczne i nie zasługujące na poważną uwagę rozumnych ludzi. Pole bitwy, na którem przeżył cały swój wiek, nie pozostało bez wpływu na układ jego myśli.
— Powiedz mi jednak, skąd wzięli się ci muzykanci?
— Przysłał ich Alfred — objaśniła Grez, poprawiając we włosach siostry polne kwiaty, które rozsypały się w czasie pląsów.
— Alfred? Ach, tak!
— Tak. Spotkał ich, wracając do miasta, gdzie zatrzymali się na nocleg. Dziś dzień urodzin Merion, chciał zrobić jej przyjemność, przysłał więc ich do mnie z prośbą,
Strona:PL Karol Dickens - Walka życia.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.