— A ja myślę, panie Snitczy — odrzekł Alfred — że w życiu jest jakaś tajemna, cicha walka i nikomu nie znane zwycięstwo w głębi serc ludzkich. W życiu, przy wszystkich jego przeciwnościach i zmianach, zdarzają się bohaterskie porywy samozaparcia, które przeprowadzić tem trudniej, że odbywają się one bez świadków i nie znajdują miejsca w historyi. My zaś widzimy życie tylko z szarej jego strony. Jednego podobnego porywu potrzeba, aby pogodzić z życiem najbardziej zgorzkniałego człowieka, napełniając duszę jego wiarą i nadzieją, choćby jedna połowa ludzkości wojowała, a druga procesowała się. Według mnie, to cośkolwiek za śmiało powiedziane.
Siostry słuchały z natężoną uwagą.
— Pięknie, pięknie! — rzekł doktor — Ja już jestem cokolwiek za stary, mnie już trudno rozbudzić; nie uda się to memu przyjacielowi, panu Snitczy, jak nie udało się mojej poczciwej siostrze, Marcie Dżeddler, która wiele doświadczyła i przeżyła, a jednak nie przeszkadza jej to do tej pory żyć z ludźmi w przyjaźni. Poglądy jej są zgodne z waszemi, tylko że ona jako kobieta, odznacza się brakiem logiki i cierpliwości, tak że często z nią nie możemy dojść do ładu, to też rzadko się spotykamy. Urodziłem się na tem polu i jeszcze jako dziecko interesowałem się jego historyą, szukałem istotnych przyczyn. Przeżyłem sześć-
Strona:PL Karol Dickens - Walka życia.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.