przyjacielu i dobroczyńco, o ile możesz, poważnie. Do widzenia panie Snitczy, do widzenia panie Kreggs.
— Kareta zajeżdża! — krzyczał Briten.
— Pocałujmy się na pożegnanie ze względu na dawną znajomość, Klemensi! Briten daj rękę! Merion, droga, żegnaj! Grez, siostro, nie zapomnij!
Spokojna i piękna w swoim wyrazie twarz Grez była zwrócona ku niemu. Merion nie zmieniła pozycyi.
Kareta zatrzymała się u bramy. Zaczęto się krzątać, podano bagaż. Kareta ruszyła. Merion nie drgnęła.
— Żegna cię ręką, kochana — powiedziała Grez. — Popatrz, oto on!
Merion podniosła głowę, spojrzała i natychmiast zwróciła się ku siostrze. Po raz pierwszy wzrok jej spotkał się ze spokojnemi oczyma siostry i zanosząc się od płaczu, padła jej na piersi.
— Boże mój, Grez! Nie mogę na to patrzeć, serce mi pęka!