dziesięć, czy dwadzieścia lat — i oto tutaj złożone trofea w tej skrzynce. A teraz przyznał się do winy, przyrzekł się poprawić i ustatkować. Zamierza, o ile się to uda, ożenić się z czarowną Merion, córką doktora Dżeddlera i wywieźć ją ze sobą za granicę.
— Naprawdę, panie Kreggs — chciał mówić Snitczy.
— Naprawdę, panie Snitczy i panie Kreggs razem — uprzedził go klient — znacie swoje obowiązki pełnomocników i wiecie, że czynności, dotyczące serca, was nie dotyczą. A mnie podobało się was wtajemniczyć i w te sprawy. Przecież nie myślę porywać dziewczęcia wbrew woli, i dlatego niema tu nic niezgodnego z prawem. Nigdy nie byłem przyjacielem pana Gitfilda i zaufania jego nie naruszam. Mamy wspólny przedmiot miłości, a ja staram się cel osiągnąć, ot i wszystko.
— To niemożliwe, panie Kreggs — rzekł Snitczy, widocznie przestraszony — to absolutnie niemożliwe. Przecież ona zakochana w Alfredzie.
— Czyżby tak?
— Panie Kreggs, wszak prawdę mówię: ona zakochana w nim — twierdził Snitczy.
— Nie darmo przeżyłem sześć tygodni w domu doktora parę miesięcy temu i mocno podejrzewam jej miłość ku Alfredowi. Być może, że nie ochłodłaby, gdyby się udały starania
Strona:PL Karol Dickens - Walka życia.djvu/52
Ta strona została uwierzytelniona.