W tym czasie pani Kreggs rozprawiała na ten sam temat. — Jakże można, mówiła, być na tyle zaślepionym i nie rozumieć swego położenia? Jedno spojrzenie na pana Snitczy wystarcza, aby poznać całą jego chytrość i obłudę. Czy pan Kreggs nie widzi, jak jego Snitczy ogląda się na wszystkie strony i wyciera chustką? Widocznie na jego sumieniu (o ile tylko tacy ludzie mają sumienie) ciąży jakaś wina i stara się ukryć to przed wszystkimi. Czyż uczciwi ludzie tak się podkradają? Ta ostatnia uwaga była nieusprawiedliwiona: pan Snitczy wszedł zwykłą drogą przez drzwi, tak samo jak inni goście. Nakoniec, czyż pan Kreggs i teraz wbrew oczywistości będzie starał się wykazać, że jego Snitczy nic nie przewinił i będzie występował przeciw faktom, zdrowemu rozsądkowi i wieloletniemu doświadczeniu?
Snitczy i Kreggs nie starali się powstrzymać nagłego potoku wymowy i czekali, aż się sam wyczerpie. Stało się to w chwili, kiedy tańczący podzielili się parami do kadryla. Pan Snitczy poprosił panią Kreggs, a pan Kreggs wdzięcznie podał ramię pani Snitczy. Po krótkich uwagach w rodzaju: „dlaczego pan nie prosił innej damy,“ albo: „zapewne pan myśli, że się przekonam“, albo wreszcie: „dziwię się, że pan może tańczyć? A kantor?“ przytem ta ostatnia uwaga była już rzucona tonem dobro-
Strona:PL Karol Dickens - Walka życia.djvu/85
Ta strona została uwierzytelniona.