Strona:PL Karol Dickens - Walka życia.djvu/98

Ta strona została uwierzytelniona.

„Sprzedaje się na licytacyi — czytał gospodarz „Muszkatułowej tarki“ — jeśli poprzednio nie będzie sprzedane z wolnej ręki.“
— Zawsze tak piszą — przerwała Klemensi.
— Przypuśćmy, że tak, ale słuchaj dalej — ciągnął — „majątek“ itd., „dom“ itd., „budynki gospodarskie“ itd., „ze wszystkiemi przynależnościami“ itd. „B. Snitczy i Kreggs“ itd. „cały majątek przynależny do pana Michała Wardena, esquir’a, który przebywa za granicą.“
— Przebywa za granicą! — powtórzyła Klemensi.
— W każdym razie tu tak podano; przeczytaj sama — rzekł pan Briten.
— Boże mój; mnie jeszcze dziś w starym domu upewniali, że mają wkrótce prawdziwe i pewne wiadomości o niej otrzymać — rzekła Klemensi, ze smutkiem wstrząsając głową i pocierając łokcie, jakby wspomnienia przeszłości obudziły w niej dawne nawyknienie. Boże, Boże, jak to przykro odbije się na nich!
Pan Briten ciężko westchnął, kiwając głową i rzekł, że nic nie może zrozumieć w tej sprawie i już dawno usunął się od wszelkich interesów. Potem zaczął przylepiać oznajmienie na ścianie, we wgłębieniu okna, przy bufecie. Klemensi, posiedziawszy parę sekund, wstała i poszła zajrzeć do dzieci.