Mimo żywego przywiązanie do żony gospodarz „Muszkatułowej tarki“ zachowywał się względem niej po dawnemu protekcyonalnie i bawił się jej kosztem. Jakżeby się zdziwił, dowiedziawszy się od trzeciej osoby, że ona prowadziła cały interes i że cały ten jego interes szedł tylko dzięki jej zdolnościom i akuratności. W życiu na każdem miejscu można znaleźć ludzi, ze skromności nie wysuwających swych zasług na pokaz. Takich ludzi nigdy nie ceni się według zasług, obchodzą się z nimi pobłażliwie, przebaczając im dziwactwa, a tymczasem wielu z nas musiałoby się zarumienić przy porównaniu z nimi, jeślibyśmy zadali sobie trud głębszego wniknięcia w sprawę.
Pan Briten uznawał, że zniżył się do małżeństwa z Klemensi i to było mu miłem. Była ona bowiem żywym przykładem jego dobroci i wielkoduszności i zdawało mu się, że Klemensi, jako najlepsza żona i gospodyni, mogła służyć za najlepszą ilustracyę starego przysłowia: „Dobroczyńca — sam dla siebie nagrodą.“
Przyklejając opłatkiem ogłoszenie i chowając przywiezione przez żonę sprawunki, przez cały czas naśmiewał się z jej zamiłowania do czynu. Klemensi powróciła i oznajmiła, że obaj chłopcy w stodole pod nadzorem Betsi, a malutka Klemm śpi „jak aniołek.“ Herbata, przygotowana na małym stoliku, oczekiwała jej powrotu. Wszystko
Strona:PL Karol Dickens - Walka życia.djvu/99
Ta strona została uwierzytelniona.