Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/039

Ta strona została uwierzytelniona.

jawił się tu, by go znowu powieszono. Myśl ta przestraszyła mnie i zdawało mi się, że krowy też popodnosiły łby i patrzyły za nimi, choć nie mogłem pojąć o czem wogóle mogły myśleć. Oglądnąłem się dookoła, czy niema gdzie w pobliżu strasznego młodzieńca, ale nigdzie nie dojrzałem najmniejszych śladów jego obecności. Znowu mnie ogarnął strach i nie zatrzymując się ni chwili, pobiegłem do domu.






Rozdział II.

Siostra moja, pani Józefowa Hardżeri była o dwadzieścia lat starszą odemnie i cieszyła się wielkiem wzięciem u sąsiadów dlatego, że wychowywała mnie „twardą ręką“. Wiele razy wówczas próbowałem wyjaśnić znaczenie tego dziwnego wyrażenia, a wiedząc, jak ciężką i silną była jej ręka i jak często kładła ją na swego męża i na mnie, doszedłem do przekonania, że taką ręką wychowuje nie tylko mnie ale i Józefa Hardżeri.
Nie na dobroduszną wyglądała moja siostra i robiła takie na mnie wrażenie, jakby swą „ręką“ wzięła za męża Józefa Hardżeri. Józef był bardzo pięknym mężczyzną, z ja-