Byli to jednak ludzie dorośli, szli wytkniętą przez siebie drogą i spędzali czas, jak się im podobało. Niegodziwy Pembelczuk, jako główny sprawca tej uroczystości, zajmował honorowe miejsce przy stole. A kiedy zwrócił się do towarzystwa, oznajmiając, że mi związano ręce, dodał ze złą radością, że mogą mnie, stosownie do umowy zamknąć do więzienia, jeśli będę grał w karty, albo pił napoje wyskokowe, spędzał noce w złych towarzystwach, lub wogóle jeśli będę robił jakieś niegodziwości i przez ten cały czas kazał mi stać przy swem krześle, jako żywej ilustracyi do swej przemowy.
Przypominam też sobie, że nie dawali mi spać, budzili mię, ilekroć spostrzegli, że zasypiam i kazali mi cieszyć się. Późnym wieczorem pan Uopsel przeczytał odę Kollinsa i rzucił swój okrwawiony miecz z hukiem na podłogę. Wnet sługa z gospody przyszedł oznajmić, że „kupcy z dolnego piętra kazali się nam kłaniać i zapytać, czy tu jest szpital waryatów“. W tem samem doskonałem usposobieniu wracali do domu, całą drogę przyśpiewując: — „O przepiękna pani!“ Pan Uopsel śpiewał ogłuszającym basem, jak gdyby sam był bohaterem pieśni.
Pamiętam także, że tego wieczoru, gdym się położył do snu, czułem się nieszczęśliwym bojąc się, czy polubię rzemiosło Józefa. Lu-
Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/202
Ta strona została skorygowana.