Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/228

Ta strona została skorygowana.

mnie. W takich razach i z mej strony nie obchodziło się bez pomyłek.
Charakter jej mocno się zmienił i stała się bardzo cierpliwą. Niepewny chód i niemoc całego ciała stały się wkrótce jej normalnym stanem. Przez dwa, czy przez trzy miesiące często chwytała się rękami za głowę, tygodniami trwała jej nieprzytomność. Trapiliśmy się bardzo nie wiedząc, gdzie znaleźć dla niej pielęgniarkę, aż wreszcie pewna okoliczność wybawiła nas z kłopotu. Ciotka Uopsela niespodziewanie zerwała z zakorzenionym nałogiem życia i Biddi stała się w ten sposób członkiem naszej rodziny.
Po upływie miesiąca, gdy siostra moja pojawiła się znowu w kuchni, Biddi przyszła do nas z niewielkim szarym kuferkiem, w którym znajdował się cały jej majątek i od tej chwili stała się błogosławieństwem naszego domu. Największem błogosławieństwem była dla Józefa, ponieważ drogi mój stary przyjaciel bardzo cierpiał, mając przed oczami chorą żonę. Pielęgnując ją wieczorami, często zwracał na mnie swe błękitne, pełne łez oczy i smutno mówił: „A tak piękną była kobietą, prawda Pip?“ — Biddi, przeniósłszy się do nas zaraz zaczęła zabiegliwie i bardzo zręcznie opiekować się nią, jakby znała jej nawyknienia od dzieciństwa. Józef mógł teraz korzystać ze spokojniejszego życia i od czasu do czasu zaglądał