Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/247

Ta strona została skorygowana.

tania. Wiecie, czy nie wiecie? Jedno z dwojga!
Skłonił na bok głowę i sami się przegiął, potem, wyciągnął wskazujący palec w stronę pana Uopsela i znów zaczął gryźć paznokieć.
— No? Wiecie o tem, czy nie wiecie?
— Rozumie się, że wiemy — odpowiedział pan Uopsel.
— Rozumie się, że wiecie!... Dlaczego nie powiedzieliście tego odrazu? Teraz zadam wam drugie pytanie. Czy wiadomo wam, że żaden ze świadków nie był poddany krzyżowemu badaniu?
Pan Uopsel zaczął: — „Mogę tylko rzec“ — ale nieznajomy wstrzymał go.
— Co? Nie chcecie odpowiadać na pytanie, tak czy nie? No więc zacznę znowu. — Wskazał palcem na pana Uopsela. — Słuchajcie! Wiecie, czy nie wiecie, że żaden ze świadków nie był poddany krzyżowemu badaniu? No! Jedno tylko słowo, tak czy nie?
Pan Uopsel wahał się a my ze współczuciem patrzyliśmy na niego.
— Pomogę wam. Nie warciście mej pomocy, ale wam pomogę. Spójrzcie na gazetę, którą trzymacie w ręku. Co to?
— Co to? — powtórzył pan Uopsel, z niepewnością spoglądając na gazetę.
— To — mówił nieznajomy z niezwykłym