Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/315

Ta strona została skorygowana.

hulakę, rozrzutnika, zuchwalca. Ojciec wydziedziczył go, ale przed śmiercią ulitował się i zostawił mu tyle, co i pani Chewiszem. Wypij jeszcze kieliszek wina i wybacz, że zwrócę ci uwagę, iż nikt w towarzystwie nie będzie cię podejrzewał, jakobyś nie wypróżnił kieliszka, nie potrzebujesz więc przewracać go do góry dnem nad samym nosem.
Tak byłem zajęty jego opowiadaniem, że zupełnie nie zauważyłem, com zrobił. Podziękowałem mu i wytłomaczyłem. Odpowiedział „nic nie szkodzi“ i ciągnął:
— Pani Chewiszem została zatem bogatą dziedziczką i jak się sam możesz domyślić, zaczęto spoglądać na nią, jak na interesującą kobietę. Jej przyrodni brat miał taki sam majątek, ale dzięki swej bezmyślnej rozrzutności narobił mnóstwo długów i zrujnował się. Między nim a nią istniała jeszcze większa niechęć. jak między nim a ojcem, a nawet podejrzewają, jakoby potajemnie płonął głęboką i śmiertelną nienawiścią ku niej za to, że zniechęcała ojca do niego. Zbliżam się do najtragiczniejszej części opowiadania... ale muszę je przerwać, kochany Hendlu, aby zwrócić twoją uwagę, że serwetka w żaden sposób nie zmieści się w kieliszku.
Co skłoniło mnie do wpychania serwetki do kieliszka, nie mogę zmiarkować. To też zdziwiłem się, gdym zauważył, że zajmowa-