Jakkolwiek było, wychowywał pannę Poket od samej kolebki jako dziewczynkę, która ma wyjść za mąż za utytułowana osobę i dlatego chronił ją od znajomości z plebejską umiejętnością gospodarstwa domowego.
Troskliwość i starania tego dostojnego rodzica osiągnęły w zupełności skutek i młoda panienka okazała się bezradną i nieprzygotowaną do życia. W takiem szczęśliwem uspobieniu w samym rozkwicie młodości spotkała się z panem Poketem, który był również w rozkwicie młodości i nie zdążył jeszcze rozważyć, czy ma zająć miejsce pierwszego ministra, czy też ozdobić się mitrą arcybiskupią. Ponieważ jedno i drugie było kwestyą czasu, on i panna Poket korzystali z tego, by się w sobie zakochać i poślubić się bez wiedzy dostojnego rodzica. A że ojciec nic nie mógł dać swej córce prócz błogosławieństwa, po długiej walce ze sobą zupełnie im przebaczył, zapewniając przytem pana Poketa, że żona jego to „prawdziwy skarb, godny księcia“. Pan Poket puścił w obrót życiowy skarb książęcy, który oczywiście nie przyniósł mu dobrych procentów. Od tej pory pani Poket stała się ciągłym przedmiotem ogólnego współczucia, że nie wyszła za mąż za utytułowaną osobę; pan Poket zaś przedmiotem ciągłych wyrzutów, że nie postarał się o tytuł.
Pan Poket wprowadził mnie do domu i pokazał mi mój pokój, który zrobił na mnie
Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/329
Ta strona została skorygowana.