i zajmować się nimi. Nie dotyczyło to mnie oczywiście; gdyby bowiem wszyscy tacy byli, wówczas byłoby co innego.
— Droga pani Poket tak wcześnie rozczarowała się życiem (kochanego pana Poketa, nie można za to obwiniać) i tak potrzebuje dobrobytu i wygody....
— Tak, pani! — rzekłem, by ja uspokoić. Zdawało mi się, że chce płakać.
— Ma takie arystokratyczne skłonności...
— Tak, pani!
— Jak to smutno, że drogi pan Poket nie może jej poświęcić całego czasu i uwagi!
Mimowoli pomyślałem, że byłoby znacznie gorzej, gdyby myślał o niej więcej, niż o tem, by rzeźnik zaopatrzył ją we wszystko konieczne dla niej, ale nie powiedziałem tego, a nawet nie mogłem, bom wciąż uważał, jak zachowuje się całe towarzystwo.
Starając się należycie manipulować nożem i widelcem, łyżką i szklanką, równocześnie przysłuchiwałem się rozmowie pani Poket z Drummelem i dowiedziałem się, że Drummel był dziedzicem tytułu barona. Następnie wyjaśniło się, że książka, którą pani Poket czytała w ogrodzie, była spisem szlachty, i że znała stronnicę, na której dziadek jej znalazł się w tym spisie. Drummel nie mówił wiele, a gdy mówił, czynił to z pełnem uznaniem swej wyższości. Nikt, prócz dwojga rozmawiających
Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/332
Ta strona została skorygowana.