Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/345

Ta strona została skorygowana.

cący się tak, jakby był pokryty woskiem. Siedział zgięty nad stołem i przepisywał dla pana Dżaggersa akty, napisane przez dwóch pierwszych.
Zwiedziwszy zakład pana Dżaggersa, zeszliśmy na dół, gdzie Uemnik zaprowadził mnie do gabinetu mego opiekuna i rzekł:
— Ten gabinet już pan widział.
— Może mi pan powie, kto pozował do tych posągów? spytałem, spoglądając na wstrętne dwa odlewy, na które już poprzednio zwróciłem uwagę.
To? zapytał pan Uemnik i stanąwszy na krześle, zaczął ścierać z nich warstwę pyłu. — Są to dwie znakomitości. Nasi klienci, którzy nas wsławili. Ten na przykład (czyż schodziłeś w nocy na dół i zaglądałeś do kałamarza, że masz taką plamę nad okiem, ty łotrze jeden?) zabił swego pana i tak zręcznie sprawę poplątał, że w żaden sposób nie mogli jej wyjaśnić w sądzie.
— Czy podobny do tego? — spytałem z przestrachem cofając się, gdy pan Uemnik z zimną krwią wycierał rękawem plamę.
— Czy podobny? Zupełnie jak w rzeczywistości.
Odlew zrobiono w Niuget natychmiast po ukaraniu go. Czułeś szczególną miłość do mnie nie prawda, stary oszuście? — Znaczenie tego zwrotu wyjaśnił mi, wskazując na broszkę,