Most składał się z deski, przerzuconej przez kanał cztery stopy szeroki, a dwie głęboki. Ciekawym był widok jego dumy, z jaką podnosił deskę i przymocowywał ją; czynił to z uśmiechem, lecz uważnie i z rozmysłem, bez pośpiechu.
— O dziewiątej wieczorem, według południka Grinicz wystrzał z armaty. Oto ona, widzi pan? Kiedy pan ją usłyszy, sam pan się przekona, że to prawdziwa broń.
Armata, o której mówił, znajdowała się w osobnej twierdzy. Chroniła ją przed deszczem sztuczna mała tarcza, urządzona w kształcie parasola.
— Postawiłem ją z tyłu, aby nie była na widoku i nie dawała powodu do podejrzeń, że istnieje wzmocnienie... Trzymam się zasady, że jeśli raz ma ktoś jakąś ideę, niech ją wypełnia i obstaje przy niej... Nie wiem, czy pan ma to samo przekonanie pod tym względem...
Odpowiedziałem, że zgadzam się z jego pojęciem.
— Tam dalej, z tyłu mam pomieszczenie dla świń, kur i królików. Sam też urządziłem sobie cieplarnię i hoduję ogórki a podczas kolacyi będzie pan miał sposobność osądzić, jaką sałatę u siebie wyhodowałem. Tak panie — ciągnął Uemnik, uśmiechając się tym razem dość poważnie i kiwając głową — uzna pan tę małą osadę za dobrze urządzoną i przekona
Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/353
Ta strona została skorygowana.