blagi i chęć protegowania Herberta, a potem zacząłem się przechwalać, czekającemi mnie wielkiemi nadziejami. To samo stało się ze wszystkimi, nie wykluczając Drummela, którego skłonność do wyszydzania innych, złośliwy i zazdrosny charakter wyszły na jaw, jeszcze zanim zjedliśmy rybę.
Po obiedzie, gdy podano ser, zaczęliśmy rozmowę o wyścigach łódek i o tem, że Drummel, jakby jakieś ziemnowodne stworzenie, wciąż trzyma się w ciemnościach zdala za nami. Wysłuchawszy to Drummel oznajmił Dżaggersowi, że woli trzymać się zdaleka od nas i gdyby chciał, mógłby nauczyć nas wioślarstwa, a jest tak silnym, że jednem uderzeniem pięści, mógłby rozpędzić nas na cztery wiatry. Zupełnie niespostrzeżenie opiekun potrafił tak rozdrażnić go, że nagle wpadł we wściekłość; zakasał rękawy i zaczął pokazywać, jak silnie ma rozwinięte muskuły, a następnie i my zakasaliśmy rękawy, dając ze siebie śmieszne widowisko.
Gospodyni zbierała w tej chwili ze stołu. Opiekun, jakby nie zwracając na nią uwagi, śledził ją z boku i oparty na poręczy krzesła, gryzł paznokcie, okazując niezrozumiały dla mnie interes do wszystkiego, co mówił Drummel. Nagle zupełnie niespodzianie chwycił rękę gospodyni w chwili, gdy wyciągnęła ją po coś na stół. Uczynił to tak nagle i tak zręcznie, żeśmy zamilkli ze zdziwienia.
Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom I.djvu/363
Ta strona została skorygowana.