— Mówił mi Uemnik, że otrzymał z Portsmuth list od pewnego kolonisty nazwiskiem Purwis a raczej...
— Prowis.
— Raczej Prowis, dziękuję ci, Pip. Może rzeczywiście Prowis? Wiesz napewno, że to Prowis?
— Tak.
— Wiesz, że to Prowis. Otrzymał list z Portsmuth od pewnego kolonisty Prowisa, w którym dopytywał w imieniu Magwicza o twój adres. Uemnik: posłał mu adres natychmiast. Prawdopodobnie przez tego Prowisa dowiedziałeś się, że dobrodziejem, twym jest Magwicz, żyjący w Nowej Południowej Walii?
— Tak, dowiedziałem! się o tem od Prowisa.
— Żegnaj, Pip. Gdy napiszesz do Magwicza do Nowej Walii, albo jeśli będziesz miał z nim stosunki przez Prowisa, bądź łaskaw mu wspomnieć, że szczegółowy spis wydatków zostanie ci przesłany, wraz z resztą pieniędzy, bo jest jeszcze reszta. Żegnaj, Pip!
Uścisnęliśmy sobie ręce a on badawczo patrzył za mną, dopóki mógł. Obróciłem się przy drzwiach — wciąż jeszcze patrzył na mnie i zdawało się, że straszne odlewy na półce usiłują szeptać: o! cóż to za człowiek!
Uemnika nie było w biurze i choćby nawet był, nie mógłby ulżyć mej trosce. Po-
Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom II.djvu/159
Ta strona została przepisana.