Strona:PL Karol Dickens - Wielkie nadzieje Tom II.djvu/198

Ta strona została przepisana.

namawiała nawet, bym nie wychodziła obecnie za mąż, lecz poczekała jeszcze. Znudziło mnie jednak życie, jakie prowadzę. Miało ono za mało powabu dla mnie i dlatego zdecydowałam się do zmiany na nowe. Ani słowa więcej. Nigdy się nie zrozumiemy.
— Oddać się takiemu głupcowi, podłemu nicponiowi! — powtórzyłem z boleścią.
— Nie obawiaj się, bym go uszczęśliwiła. Na tem skończmy, idealny chłopcze, czy młodzieńcze.
— Estello! — zawołałem prawie z płaczem — choć starałem się opanować — nawet, gdybym pozostał w Anglii i mógł mieć to samo stanowisko, co inni, czyż mógłbym widzieć cię żoną Drummela?
— Głupstwo! Głupstwo! To prędko przeminie.
— Nigdy Estello!
— Za tydzień o mnie zapomnisz.
— Zapomnę! Tyś częścią mego istnienia, częścią mnie samego! Gdym czytał, przy każdym wierszu o tobie myślałem od chwili, gdym po raz pierwszy tu przybył i jako chłopiec, którego serce już wówczas opanowałaś! Twą postać widziałem wszędzie — na rzece, na żaglach okrętów, na moczarach, na morzu, na ulicach. Byłaś wcieleniem każdej szlachetnej myśli, która rodziła się we mnie a wpływ twój na mnie był i będzie zawsze bez granic.