takie rozumowanie, i że właściwie dotąd nie rozwiązał pytania: czy to był sen, czy jawa?
Trwało to, dopóki zegar nie wydzwonił trzech kwadransy; — wtedy przypomniał sobie, że widmo zapowiedziało mu odwiedziny ducha na pierwszą. To mu rozwiąże zagadkę; jeszcze kwadrans oczekiwania i czuwania. Był zresztą tak rozdrażniony, iż łatwiejby mu było schwytać księżyc zębami, aniżeli usnąć naprawdę.
Kwadrans ten wydał mu się niezmiernie długi, tak długi, iż kilkakrotnie przychodziło mu na myśl, że się zdrzemnął i nie słyszał bijącej godziny. Wreszcie dźwięk zegara uderzył czujne jego ucho.
— Bę — kwadrans — rzekł Scrooge.
— Bę — bę — wpół.
— Bę — bę — bę — trzy kwadranse.
— Bęęę — pierwsza, pierwsza! — wykrzyknął z radością. — Nikt nie przybywa!
Wymówił to, nim zegar ucichł, lecz w chwili, gdy przebrzmiało i rozpłynęło się w powietrzu ostatnie uderzenie, w pokoju zajaśniało żywe światło, a firanki nad jego łóżkiem rozsunęły się na obie strony.
Firanki się rozsunęły, — boczne firanki, ku którym miał właśnie twarz zwróconą. Rozsunęły się gwałtownie, a Scrooge, zerwawszy się na równe nogi, spotkał się oko w oko z nadziemskiem zjawiskiem.
Dziwna to była postać.. dziecięca, a zarazem podobna do starca, który w dalekiej, bardzo dalekiej odległości, maleje w naszych oczach i zmniejsza się do kształtu dziecka. Bieluteńkie włosy starca spływały mu po szyi i ramionach, ale twarz była
Strona:PL Karol Dickens - Wigilja Bożego Narodzenia.djvu/35
Ta strona została uwierzytelniona.