Strona:PL Karol Dickens - Wigilja Bożego Narodzenia.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.

Wyciągnął obie dłonie i pochwycił nagle wyciągniętą rękę widma.
Duch chciał ją wyrwać, lecz Scrooge ściskał z całej siły. W tem pasowaniu się uderzył o coś, uczuł ból gwałtowny, obrócił się, otworzył oczy, usiadł i poznał, że jest w swoim pokoju, we własnem mieszkaniu. Zamiast ręki ducha, ściskał poręcz łóżka.
Jakież sny dziwne i okropne!

VI.
Przebudzenie.

Scrooge ściskał w ręku poręcz własnego łóżka.
Tak jest, własnego łóżka, w swoim własnym pokoju.
— Będę pamiętał przeszłość, — chcę żyć z myślą o przyszłości! — powtarzał sobie, wyskakując na podłogę. — Nauka trzech duchów pozostanie mi w pamięci. O Jakóbie Marley! dobry przyjacielu! Bóg ci wynagrodzi ten dobry uczynek. Błogosławię niebo i Boże Narodzenie i ciebie z twą przestrogą. Tak jest, błogosławię! Przysięgam, że i twoje kajdany zmienię na błogosławieństwo.
Tak był wzruszony, rozgorączkowany, że nie mógł wyrazić uczuć, przepełniających mu piersi. Podczas walki z ostatnim duchem szlochał gwałtownie i twarz miał zalaną łzami.
— Tak, odmienię się, zmienię wszystkie te obrazy, zaczynam inne życie.