Powiem bajeczkę o łakomej córce,
Która jak myszka plądruje w komórce,
A czy słoninkę, czy ziarnko napadła,
Wszystkoby jadła.
To skubła babki, placka okruszynki,
I konfiturkę i jajko i szynki,
Gdy się cichaczem do stołu zakradła,
Wszystkoby jadła.
Buzię wypchała, jakby dwie poduszek,
Wyładowała łakociami brzuszek,
I choć w żołądku szynka nie osiadła,
Jeszczeby jadła.
Ej, ej, łakomcze, brzydka twoja wada,
Zawsze choruje, kto za wiele jada,
Już i siostrzyczkę choroba owładła,
Że nazbyt jadła!
A za chorobą przyjdzie i lekarstwo,
Będziesz narzekać na swoje obżarstwo,
Z płaczem się będziesz do łóżeczka kładła.
Czemum zbyt jadła!
Jadwisia słucha przestrogi milczeniu
I już nie myśli więcej o jedzeniu,
Przeprasza matkę, do nóg jej upadła:
»Nie będę jadła!«