»Nie duś pszczółek ze swawoli,
Żeś zbroiła, stąd ból piecze.»
Wańdzia z wstydem łzy ociera.
Milcząc, cicho do dom zmyka. —
Tu dopiero zmysły zbiera,
Na przekupkę tak wykrzyka:
»Ty przekupko! gdybym chciała,
Skargę wniosłabym na ciebie!
Już dziś w koziebyś siedziała
I o wodzie i o chlebie.
Siedziałaby, skoro gani
Moją boleść, zamiast szczerze
Pożałować, iż mnie rani
To obrzydłe, straszne zwierzę.«
Gdy gniew Wańdzi nie ostyga,
Gdy jej wtórzą i siostrzyce,
Zosia, Brońcia i Jadwiga,
Gdy i Staś nasrożył lice,
»Nie gniewaj się, rzecze mama,
Pocoś cisła się za stragan
Łapiąc pszczółkę? Winnaś sama —
Doczekałaś słusznie nagan.
Chwytasz pszczółki ze swawoli,
Pszczółka kąsa, bo się broni;
Gdy zaczepiasz, niech cię boli,
Niech Wańdziunia pszczół nie goni.
Choć nabawia pszczółka bólu,
Niech ci ona za wzór świeci,
Jak miód i wosk składać w ulu,
Pszczółka pracy uczy dzieci»
Opisany tu wypadek
Słowo w słowo prawdę mieści.
Krzeszowice tego świadek,
A lat wiele od powieści.
Strona:PL Karol Estreicher - Bajeczki i powinszowania.djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.