Strona:PL Karol May - Święty dnia ostatniego.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

tak samo rozdziawiony, jak nosy moich butów.
— Tem piórem mam pisać? — zapytałem ubawiony.
— Oczywiście! Nie mam innego do dyspozycji, a sennor zapewne także nie nosi piór ze sobą?!
— Ależ tym ożogiem niepodobna dwóch liter napisać!
— Jakto?! Powiadam panu, że odkąd ten hotel posiadam, to jest już prawie od dziesięciu lat, wszyscy moi goście posługiwali się tem piórem i tym atramentem.
Atrament był oczywiście oddawna wyschnięty.
— Jak oni zabierali się do tego?
— Z pomocą wody, jak to pan może łatwo się domyśleć, jeśli sztuka pisania jest mu znaną, choćby tylko powierzchownie. Gdy się wymoczy pióro w gorącej wodzie, staje się ono tak miękkie, jak nowe. Jeżeli się naleje gorącej wody do kałamarza, otrzymuje się zupełnie nowy, doskonały atrament. Tutaj pisze się bardzo wiele, gdyż mój dom jest często odwiedzany a każdy gość musi się zapisać; z tych powodów nie mogę pozwolić sobie na rozrzutność; muszę oszczędzać pióra i atramentu. Ponieważ jednak pan, jak mi się zdaje, nie zna sztuki pisarskiej, więc ja pana wyręczę.
— Będę wdzięczny, sennor; proszę o to bardzo. Usunie mi pan wielki ciężar z duszy!
— Bardzo dobrze! Nie każdy potrafi władać piórem! Natychmiast zagrzeję wodę.
Podszedł do bufetu, nalał spirytusu, czy rumu do lampki, zapalił, i wziąwszy blaszany garnek z wodą, trzymał go cierpliwie nad płomieniem. Dziesięć lat zmuszał gości posługiwać się tem piórem i tym atramentem spalając za każdym razem za grosz spirytusu,