wszystko dla swej rozumnej oszczędności! Skoro się woda zagotowała, co trwało przynajmniej kwadrans, zanurzył w niej pióro na chwilę, wylał zawartość naczynia do kałamarza, zakłócił silnie piórem i odezwał się zadowolony:
— Tak, teraz mogę przystąpić do dzieła.
Położył książkę przed sobą, ustawił dogodnie kałamarz, krząknął energicznie, sięgnął po pióro, zakasłał, zmarszczył głęboko czoło, ułożył książkę inaczej, kałamarz przesunął, zakasłał znowu, usiadł wygodniej, niż poprzednio, słowem, zabierał się do owych kilkunastu słów tak, jakby miał spisywać kronikę świata.
W czasie, gdy gospodarz gotował wodę, przewracałem kartki książki. Pismo na ostatnich stronach było ciemno żółte, ku przodowi coraz bardziej blakło, tak, że nakoniec nie można było nic przeczytać. Pierwsze karty zdawały się nigdy nie być zapisane.
— Niech pan teraz uważa, sennor, — odezwał się don Geronimo — mam wpisać dzień i rok pańskiego przybycia do mnie, pańskie nazwisko, stanowisko lub zawód, wreszcie w jakim zamiarze pan tu przybył. Mam nadzieję, że sennor poda mi to wszystko ściśle według faktycznego stanu rzeczy!
Udzieliłem mu żądanych wiadomości, a on przeniósł je na papier, malując litery, które pod względem wyrazistości nie pozostawiały nic do życzenia. Malował powoli, bardzo powoli i z wielkiem przejęciem, należnem tak ważnej i szlachetnej funkcji. Po upływie pół godziny zakończył nareszcie ostatnią kreskę i, odsunąwszy książkę od siebie, zapytał mnie z rozjaśnionem obliczem:
— Jak się panu podoba moja ręka, sennor? Czy wi-
Strona:PL Karol May - Święty dnia ostatniego.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.