gami, rozerwać krępujące rzemienie i przebić się pięściami, lecz więzy zbyt mocno wpijały się w ciało już teraz, zanim je począłem naciągać! Jedno mi tylko pozostawało, co też postanowiłem uczynić, — nie szczędzić życia, jeśli nadarzy się okoliczność, sprzyjająca ucieczce!
Lecz i ta nikła nadzieja miała się rozwiać. Gdy młody Weller odszedł, zwinęli Indjanie obóz, by ruszyć w kierunku hacjendy. Przywiązano mnie do konia tak mocno, że chyba cud uwolniłby mi z więzów choć mały palec! Ponadto dwóch czerwonych wzięło mnie pomiędzy siebie, związawszy razem wszystkie trzy konie. Chwilę przedtem, miałem jeszcze słabą nadzieję, że uda mi się popędzić wierzchowca, by wyniósł mnie, chociaż związanego, z pomiędzy hordy czerwonych; teraz nie mogłem już o tem myśleć! —
Hacjenda była stracona! — —
Strona:PL Karol May - Święty dnia ostatniego.djvu/192
Ta strona została uwierzytelniona.