Strona:PL Karol May - Dżebel Magraham.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

— Naturalnie! Zbliż się!
Dopuściłem go do trupa. Wyciągnął nóż i wziął się do tej smutnej roboty, przed którą się wprawdzie wzdragałem, lecz którejbym nie omieszkał sam wykonać. Wiedziałem, o co mu idzie, — miałem te same myśli. Zachodził, tu wrzekomo wypadek samobójstwa. Ponieważ samobójstwo mogło jednak być dokonane tylko prawą ręką, gdyż lewa była obezwładniona, przeto, gdybyśmy znali bieg kuli, moglibyśmy wiedzieć, czy istotnie wystrzał padł z prawej ręki.
Winetou, był doświadczonym i niezwykle, zręcznym chirurgiem. Operował swoim długim, mocnym i napozór niegiętkim bowie-nożem tak delikatnie, tak przezornie, że nie wykonałby tego lepiej doświadczony lekarz przy pomocy najprecyzyjniejszych instrumentów. Ale też postępował bardzo powoli i dopiero po upływie pół godziny doszukaliśmy się kuli. Tkwiła ztyłu, przy prawem ostatniem żebrze. Ten nieco nadół biegnący strzał nie mógł zatem być wypalony z prawej ręki. Apacz podniósł się, wyciągnął dłoń, na której leżała kula, i rzekł tylko jedno słowo:
— Mord.
Well! — potwierdził Emery. — Tu nie zachodzi wypadek samobójstwa. Taki kierunek kuli mógł być nadany wyłącznie z lewej ręki, a tą Small Hunter nie władał.
— A więc Melton jest zabójcą! — ozwałem się. — Pomyślałem to sobie odrazu i nietylko ja, lecz wy wszyscy. Teraz oczekuje nas smutna praca. Wzdrygam się przed nią, ale nie możemy jej zaniechać. Musimy