Strona:PL Karol May - Dżebel Magraham.djvu/134

Ta strona została uwierzytelniona.

bezwarunkowo ustalić tożsamość zabitego. Musimy go rozzuć i obejrzeć stopy.
Istotnie, okazało się, że nieboszczyk miał u każdej nogi po sześć palców, mianowicie, zamiast jednego, dwa małe o normalnym kształcie, tylko że jednemu brak było paznokcia. Poza tem nie znaleźliśmy na całem ciele znaku szczególnego.
Spełniliśmy więc obowiązek ze strony, że tak powiem, kryminalnej. Teraz należało pogrzebać zamordowanego, co też uczyniliśmy z większą troskliwością, niż morderca. Ułożyliśmy kamienie w kształt krzyża i modliliśmy się o wieczne zbawienie dla umarłego, który rozstał się z życiem bez żadnego przygotowania.
Szeik nalegał, abyśmy się oczyścili. Oczyszczenie odbyło się w ten sposób, że umyliśmy twarz i ręce piaskiem, a szeik zmówił krótką modlitwę.
Następnie rzekł:
— A teraz jesteście znowu czyści i nikt nie będzie się brzydził waszem dotknięciem. — Wróćmy do obozu!
— Poczekaj! — prosiłem. — Miejsce i grób należy do terenów Uled Ayarów, których jesteś naczelnym szeikiem. Czy możesz mi przyrzec, że to miejsce będzie przez was uszanowane?
— Przysięgam na Allaha i Jego Proroka. Lecz, czemu kłopoczesz się o grób obcego ci człowieka?
— Bardzo możliwe, że wypadnie go jeszcze odkopać. Zapamiętaliście sobie to wszystko, coście tutaj widzieli?