— Tak.
— Musimy sporządzić o tem pismo, które w Ameryce będzie miało moc prawną. Ty, jako szeik plemienia, władającego tym terenem, musisz je poświadczyć, my zaś podpiszemy jako świadkowie. Jeśli nadto Pan Zastępów położy swój podpis, wówczas będzie dokonane wszystko, czego w danych okolicznościach można było dokonać. — Lecz teraz proszę cię, Mubir Ben Safa, o odpowiedź na bardzo ważne pytanie: gdzie się podziały rzeczy tego trupa?
— Koń jego znajduje się w naszym tabunie, broń zabrał kolorasi. Zresztą, kazałem mu ją odebrać. Mogę wam pokazać, a nawet darować.
— A reszta rzeczy? Nieboszczyk posiadał jeszcze wiele innych przedmiotów, a więc pierścionki, zegarek, rozmaite przybory, potrzebne w podróży, a przedewszystkiem dowody osobiste. Tego nie widzę przy trupie. Zapewne kolorasi zabrał?
— Nic o tem nie wiem.
— Nie? — zapytałem zdumiony. — Wszak powinieneś wiedzieć. Czy odebrałeś od kolorasiego wszystko, co miał przy sobie?
— Zabrałem jego broń, albowiem jest uwięziony i nie powinien jej posiadać, ale nie zaglądałem Kalafowi do kieszeni. Wzbroniłem nawet zabrać mu cokolwiek.
— Dlaczego?
— Na mocy umowy, zawartej między nami przy kapitulacji, musiałem kolorasiemu przyrzec, że uszanuję jego własność.
Strona:PL Karol May - Dżebel Magraham.djvu/135
Ta strona została uwierzytelniona.