Strona:PL Karol May - Dżebel Magraham.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.
II
DŻEBEL MAGRAHAM

Słońce nie ukryło się jeszcze za widnokręgiem, gdy napotkaliśmy w piasku kamienie różnej wielkości. Tu więc zaczynał się warr. Im dalej jechaliśmy, tem większe i liczniejsze wyrastały głazy. Wkońcu postrzegliśmy ogromne zwały na południu. Nocna jazda przez warr nastręcza nielada trudności. Dlatego radzi byliśmy, że Krüger-bej zamyślił urządzić postój przed pustynią.
Wkrótce zobaczyliśmy zdaleka obóz, w którym życie biło żwawem tętnem. Zauważono, zaczęto się koło nas gromadzić i już po chwili rozeszła się po wojsku wprawiająca w zdumienie wieść o naszej przygodzie.
Rozumie się, natychmiast złożyłem Krüger-bejowi szczegółowy raport. Nie był widocznie treścią jego zbudowany, rzekł bowiem:
— Dokonaliście samotrzeć bohaterskiego czynu i oprócz tego wzięliście do niewoli czternaście osób. Lecz gdyby się stało inaczej, byłbym bardziej zadowolony.
— Inaczej? Jak pan to rozumie?