Strona:PL Karol May - Dżebel Magraham.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.

główne, któreśmy przyrzekli, — niczego ponadto nie może od nas żądać. O sprawy zaś nasze niech go głowa nie boli!
— Mówisz tak, jakgdybyś dobrze znał swoje prawa, — nie będę się o to spierał — lecz obowiązków swoich nie znasz wcale. Ponieważ nie pozbawiam cię twoich praw, przeto nie zwolnię również z obowiązków. Widzisz przed sobą zastępcę baszy, którego powinieneś czcić i szanować w mojej osobie. Macie cofnąć się wstecz o dwadzieścia kroków. Stamtąd zbliżycie się ponownie i ukłonicie tak, jak należy. W przeciwnym razie natychmiast zarządzę bastonadę.
— Nie śmiesz tego uczynić! Jesteśmy wolnymi mężami, jak już powiedziałem.
— W pustyni jesteście wolnymi mężami, ale gdy znajdujecie się przed baszą, lub przede mną, jesteście już tylko poddanymi, albowiem płacicie haracz. Gdzie moja noga postanie, tam panują prawa baszy. Kto nie usłucha, zostanie natychmiast ukarany! A zatem, dwadzieścia kroków wtył, a potem przyzwoity ukłon. Marsz!
Pojęli, że Pan Zastępów nie żartuje. Byłem również przeświadczony, że wykona pogróżkę w razie nieposłuszeństwa. — Cofnęli się o dwadzieścia kroków i wrócili, składając głęboki ukłon, nachylając się całym tułowiem i kładąc prawą dłoń pokolei na czole, ustach i piersiach. Wówczas rzekł Krüger-bej:
Gdzie się zapodział Sallam? Czyście oniemieli?