— Stój! — zawołał Pan Zastępów groźnie. — Nie obrażaj ich — to moi przyjaciele. Obrażając tych cudzoziemców, mnie znieważasz. Nie powtarzaj tego słowa!
I nagle dodał zmienionym, nader przyjaznym głosem:
— Poprzysięgliście sobie zemstę z Uled Ayarami? Od jak dawna?
— Od dwóch lat.
— Wyruszyłem przeciwko Ayarom, aby ich pokonać. Są zatem moimi wrogami, tak samo jak waszymi.
— Wiemy o tem i spodziewamy się, że nas potraktujesz jako przyjaciół.
— Komu się bardziej powiodło w zemście?
— Nam.
— Ilu wam mężów zabito?
— Ani jednego.
— A wy iluście zgładzili?
— Czternastu.
Odrazu wiedziałem, że Krüger nie bez celu zmienił ton mowy. Lecz teraz znowu głos jego przybrał surowe akcenty.
— To was drogo będzie kosztować! Albowiem wydam was w ręce Uled Ayarów.
— Nie uczynisz tego! — zawołał przerażony szeik. — Wszak są twoimi wrogami!
— Skoro was wydam w ich ręce, będą moim przyjaciółmi.
— O Allah! Zemszczą się na nas i zabiją! Nie
Strona:PL Karol May - Dżebel Magraham.djvu/48
Ta strona została uwierzytelniona.