Strona:PL Karol May - Dżebel Magraham.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

— Strzeż się! — zawołałem. — Jeszcze nie jest pora modlitwy wieczornej, a ty mnie znów przezywasz giaurem. A może nie wiesz, co Koran i komentarze mówią o diyeh?
— Nic nie mówią! Wiedziałbym, gdyby coś mówiły.
— Mylisz się, oświecę twoje nieuctwo. A więc słuchaj i niech twoi ludzie również uważają! Abd el Mottaleb, ojciec ojca proroka, ślubował Bogu, że jeśli Najwyższy obdarzy go dziesięciorgiem synów, wówczas ofiaruje Mu jednego. Jego życzeniu stało się zadość — przeto, wierny ślubowaniu, rzucił losy, aby rozstrzygnęły, którego syna ma ofiarować Bogu. Los wypadł na Abd-Allaha, późniejszego ojca proroka. Abd el Mottaleb wziął chłopca i wyszedł z nim z Mekki, aby za murami miasta ofiarować syna. Tymczasem mieszkańcy Mekki dowiedzieli się o jego zamiarze, poszli za nim i przekładali Abd el Mottalebowi okrutność i zuchwałość zamierzenia. Nadaremnie usiłowali zmiękczyć serce ojcowskie. Abd el Mottaleb uparł się i sposobił do ofiary całopalenia. Wówczas podszedł doń mąż jakiś i prosił, aby, nim zacznie, poradził się pewnej wieszczki, bardzo sławetnej w kraju. Abd el Mottaleb uczynił to, a wieszczka mu rzekła, aby postawił Abd Allaha po prawej stronie, dziesięć zaś klaczy wielbłądzich po lewej, i pytał podówczas losu, czy chłopcu śmierć przeznaczona, czy wielbłądzicom. Jeśliby los na chłopca wypadł, należy nowych dziesięć wielbłądzic postawić i znowu pytać losu, a czynić to póty, aż los nie na chłopca padnie, tylko na zwierzęta, przez co Bóg