oznajmi, ile wielbłądzic warte jest życie i krew chłopca. Uczyniono tak, jak mówiła wieszczka. Dziesięćkrotnie los padał na Abd-Allaha — już sto zwierząt stało naprzeciw niego. Za jedenastym wreszcie razem los wskazał na wielbłądzice i Abd-Allah, ojciec proroka, był ocalony. Od tego dnia i ku jego rozpamiętaniu ustanowiono cenę krwi na setkę wielbłądzic, a przeto każdy wierzący muzułmanin powinien się stosować nie do zwyczajów miejscowych, ale do zwyczaju, uświęconego przez Koran. Cóż na to powiesz, szeiku?
Z tem, zapytaniem zwróciłem się do Ayuna. Spoglądał ponuro w ziemię, poczem błysnął ku mnie nienawistnem spojrzeniem i odezwał się:
— Który to M’allim[1] Koranu popełnił grzech śmiertelny, wtajemniczając ciebie, niewiernego, w tajniki islamu? Niechaj Allah go spopieli na rozpalonym ogniu piekła!
— Mój nauczyciel był również chrześcijaninem. My, chrześcijanie, znamy waszą naukę o wiele lepiej, niż wy sami. A teraz policz tylko! Zabiliście czternastu Uled Ayarów — to czyni czternaście set wielbłądzic, które będziecie musieli oddać Ayarom, aby ujść z życiem.
— Sądzisz, że Uled Ayarzy będą tak szaleni, iż zażądają aż tyle?
— Tak. Raczej byliby szaleni, gdyby nie zażądali. Zresztą, wydamy im was pod warunkiem, że to uczynią. Ofiarujemy Ayarom wspaniały dar, który przyjmą z ra-
- ↑ Nauczyciel.