Strona:PL Karol May - Dżebel Magraham.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.

podbito mi nogi do tyłu, wskutek czego runąłem i zostałem przywalony całem mnóstwem napastników. Po chwili nadeszło ich więcej. Odebrano mi rewolwer, nóż, związano — i oto byłem jeńcem.
Podczas mocowania się z Arabami spostrzegłem, że nasz przewodnik, nie zatrzymywany przez nikogo, odjechał galopem. Wiedziałem więc, kto był zdrajcą. Obok mnie z prawej strony leżał Krüger-bej, bliżej zaś nieco Emery, tak samo, jak ja, skrępowani. Emery zawołał po angielsku:
— Byliśmy osłami! Przewodnik jest zdrajcą. Ale nie trzeba się przejmować. Zdaje się, chwilowo nic nie grozi naszemu życiu. Czas nie nagli. Winnetou pójdzie śladem i nie spocznie, dopóki nas nie uratuje.
Napastników było co najmniej pięćdziesięciu. Kiedyśmy nadjechali, ukryli się za głazami. Teraz przywódca zwrócił się do Krüger-beja.
— Ciebie właściwie chcieliśmy pojmać. Lecz, oczywiście, zabierzemy ze sobą również twoich towarzyszy; jutro zaś weźmiemy do niewoli całe wojsko, aby je wytępić, jeśli basza nie zechce dać nam wielbłądów, koni, owiec i innej żywności wzamian za życie żołnierzy.
Wsadzono nas na wierzchowce i przymocowano sznurami, poczem ruszyliśmy na południo-zachód. Po dwóch godzinach jazdy wyjechaliśmy z warru.
Najchętniejbym sam siebie spoliczkował, ale ręce miałem związane, a zresztą tego rodzaju samosąd nigdy nie dochodzi do skutku. Moja broń, moja piękna,