Strona:PL Karol May - Dżebel Magraham.djvu/83

Ta strona została uwierzytelniona.

ty był ich wodzem? Dlaczego rozporządzasz się naszymi jeńcami, jakgdyby byli twoimi?
— Bo są nimi!
— Nie! Zostali schwytani przez naszych wojowników. Kto złapał ptaka, ten go posiada. Obaj ci mężowie zostaną przy mnie, tak samo jak i Pan Zastępów.
— Nie mogę do tego dopuścić!
— Nie pytam, czy dopuszczasz, czy nie! Tu tylko waży moja wola.
— Nie! W tym wypadku moja wola decyduje! — i, wskazując na mnie, dodał: — Nie wiesz, jakie mam porachunki z tymi ludźmi. Ten oto jest zbiegłym przestępcą, który ma na sumieniu morderstwa, i wiele, wiele innych zbrodni. Usiłował zgładzić mnie i mego brata, co mu się na szczęście nie powiodło. Poprzysiągłem mu przeto krwawą zemstę — skoro wpadł w moje ręce, należy do mnie, a nie do ciebie!
Zbliżyłem się do zdrajcy, nie mogąc jednak sięgnąć ręką, kopnąłem go tak silnie, że przewrócił się i upadł.
— Łotrze! — zawołałem. — Odwracasz prawdę. Ty sam jesteś uciekinierem i mordercą! To ja ciebie ścigałem, aby przekazać sprawiedliwości!
— Psie! — krzyknął, zrywając się i rzucając na mnie. — Śmiesz kłamać — —
W skoku otarł się o Emery’ego, który dał mu takiego kopniaka, że Melton runął i stracił przytomność. Cios był zadany z tak błyskawiczną szybkością,