Strona:PL Karol May - Dżebel Magraham.djvu/86

Ta strona została uwierzytelniona.

w ciągu nocy zdołam oswobodzić ręce, poczem byłbym uratowany. Ale i to było zbędne, gdyż około północy usłyszałem za namiotem lekki szelest. Panował głęboki mrok. Uswiadomiłem sobie, że sprawcą szmeru jest Winnetou. Natężyłem słuch.
— Szarlieh, Szarlieh! — tuż przy mnie słaby szept.
— Jestem tu — odezwałem się równie szeptem.
— Oczywiście związany?
— Związany i przymocowany do pala.
— Czy zagląda strażnik?
— Od czasu do czasu.
— Jakże was schwytano?
Opowiedziałem, pobieżnie, wspomniałem o zdradzie kolorasiego i dodałem:
— Krüger-bej znajduje się w namiocie szeika. Co się tyczy Emery’ego, to wkrótce stwierdzimy, gdzie go umieszczono.
— Wiem już o tem — widziałem, jak go zaprowadzono do przeciwległej części obozu.
— Rozetnij mi pęta! Musimy się śpieszyć, aby ich wyzwolić.
— Popsułoby to całą sprawę. Uled Ayarzy nie powinni spostrzec waszego zniknięcia, gdyż to ich naprowadzi na domysł, że nasze wojsko jest blisko, wobec czego natychmiast opuszczą wąwóz. Musicie zatem tutaj pozostać. Czy brat mój Old Shatterhand godzi się z mojem zdaniem?
— Tak, ale musiałbym liczyć na to, że nasi żołnierze na pewno przybędą.