— Nie chcę wiedzieć.
— A jednak! Teraz bowiem zbliżamy się do jądra sprawy. A jądrem tem jest fakt, że ja sam odgrywałem wówczas pewną rolę i nawet wcale niepodrzędną. Nie nazywam się Jones, ale Old Shatterhand.
— Old — Shat — —!
Z przerażenia wypowiedział tylko połowę nazwiska, i skoczył niby przed zderzeniem piorunu.
— Tak się nazywam. Wymienił pan moje nazwisko, kiedyś powiedział, że we wszystkiem maczam brudne łapy. Być może, i dzisiaj sięgam niemi po pana i po pańskiego kolorasiego Kalafa Ben Urik.
Nie słyszał ostatniego zdania, powtarzając półprzytomnie:
— Old Shatterhand! Pan ma być tym człowiekiem? Niemożliwe!
— Zapytaj się Emery’ego, który mnie dobrze zna i był ze mną na Dzikim Zachodzie. I zapytaj się Krüger-beja, który wie dobrze, że jestem Niemcem i że nazywają mię Old Shatterhandem. Ponadto usłyszy pan bardziej oszałamiającą nowinę. Otóż drugi mój towarzysz nie jest bynajmniej Somalijczykiem i nie nazywa się Ben Asra, lecz jest słynnym wodzem Apaczów i nazywa się Winnetou.
— Win—ne—tou! — powtórzył z zapartym tchem. — Jest — nim isto — istotnie?
— Jak ja jestem Old Shatterhandem. Jeśli pan o nas coś słyszał, to wiesz zapewne, że jesteśmy nierozłączni.
Strona:PL Karol May - Dżebel Magraham.djvu/97
Ta strona została uwierzytelniona.