wdową. Wydała się z tem jedna z Indjanek. Mąż jej pono nie był zwykłym zjadaczem chleba.
— Może był wodzem indjańskim?
Powiedziałem to żartobliwie. Roześmiała się. Ale natychmiast błysła mi myśl. — Zapytałem:
— Czy widziała pani kiedy służące Indjanki?
— Nie.
— Wolna Indjanka nigdy nie poniży się do posług domowych u białych. Tu muszą zachodzić szczególne okoliczności. Znam taki wypadek, że biała kobieta poślubiła wodza indjańskiego. Czy ta pani jest blondynką?
— Nie, to mocna brunetka. Zdaje się, że jest Żydówką.
— Żydówką? Ach! Czy zna pani jej imię?
— Tak. Któregoś dnia przyniesiono dla niej list i wręczono przez pomyłkę mojej mulatce, która, nie umiejąc czytać, przyniosła go do mnie. Nazwisko damy brzmi Judyta Silverhill.
— Moje przeczucie, moje przeczucie! Silverhill po niemiecku jest Silberberg, a Żydówka, która poślubiła wodza indjańskiego, nazywała się Silberstein. Muszę natychmiast pójść do niej!
— Jakto? Zna ją pan?
— Tak, jeżeli się nie mylę. Jest to niezwykle ciekawy zbieg okoliczności, który może mi się bardzo przydać. Madame, pani była tak dobra i łaskawa dla mnie — proszę o wielką przysługę!
— O ile tylko będę mogła, chętnie ją wyświadczę.
Strona:PL Karol May - Dolina Śmierci.djvu/107
Ta strona została uwierzytelniona.