— W Wiecznych Ostępach — odparła obojętnie.
— Co spowodowało jego śmierć?
— Nóż.
— Proszę, niech mi pani opowie szczegółowo! Jestem niezmiernie zaciekawiony. Był Indjaninem, ale mężnym, chwackim i uczciwym. Dotrzymał mi słowa wiernie. Zawsze myślałem o nim z przyjaznem uczuciem.
— Cóż mogę panu opowiedzieć! Rzecz przedstawia się nader prosto. Rozumie się, nie uszłam uwagi w San Francisco. Odwiedzano mnie, zalecano się, i to go bardzo drażniło. Któregoś dnia odwiedziliśmy znajomego hacjendera. Było wiele gości, a między nimi kilku wielce interesujących caballeros i oficerów, którzy bardzo się mną zajęli. W następstwie doszło do rozprawy na noże między moim mężom a jednym z panów. Caballero otrzymał pchnięcie w ramię, mąż mój w serce.
— A pani? Co czułaś, co myślałaś, coś uczyniła?
— Ja? Cóż miałam czynić? Czyż nie wie pan, że kobieta, której mąż ginie w podobnych okolicznościach, zyskuje sławę, staje się przedmiotem podziwu i zazdrości innych kobiet? Związek, tak lekkomyślnie zadzierzgnięty z dzikim, został zerwany, i oto odzyskałam cenną wolność.
Gdybym powiedział, że okrucieństwo tej kobiety było oburzające, powiedziałbym za mało!
Ciągnęła dalej tym samym spokojnym głosem:
Strona:PL Karol May - Dolina Śmierci.djvu/112
Ta strona została uwierzytelniona.