Strona:PL Karol May - Dolina Śmierci.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, byłam nieostrożna. Ale pan mnie okłamał! Nazwałeś się Old Firefoot!
— Czy nie wolno mi przybrać przydomka, jaki mi się podoba?
— Ale nazywasz się pan Old Shatterhand!
— No tak, nazywają mnie także tem imieniem.
— Dlaczego pan go nie wymienił?
— A dlaczego miałem wymienić?
— Oszukałeś mnie! Wie pan, jak powinnam to nazwać! Podejść w ten sposób damę, to —
— Proszę, niech pani milczy! — przerwałem. — Nie ścierpię żadnej obelgi. Jesteś narzeczoną oszusta. Cóż mi przeszkodzi przekazać panią policji?
— Co panu przeszkodzi? To się natychmiast okaże! Poczekaj pan chwileczkę. Muszę tylko dać napiwek posłańcowi; moja sakiewka leży w sypialni. Potem usłyszy pan, co mu powiem!
Wyszła z buduaru przez drzwi, znajdujące się naprzeciw kanapy. Słyszałem lekki szmer, jakgdyby zasuniętego rygla. Zbliżyłem się do drzwi i ująłem za klamkę — były zamknięte. Pocichu wróciłem do buduaru i przedostałem się do sąsiedniego pokoju. Ale i ten zamknięto. To było już chyba czynem Indjanki.
— Ach, zamknęła cię, aby się tymczasem ulotnić, — roześmiałem się. — Bardzo pięknie! Niech umyka!
Otworzyłem okno i wyjrzałem na ulicę, ale tak, aby mnie nie spostrzeżono. Zobaczyłem Judytę, zanim jeszcze minęło pięć minut. Szybko się ubrała i naprędce