Strona:PL Karol May - Dolina Śmierci.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

jemu, jak i panu sprawę, a o co, to wie pan wie doskonale.
— Ja — ja — o niczem nie wiem!
— Istotnie? A czy nie zna pan nazwiska Small Hunter?
— Small — —?!
— A czy nie mieszkał u pana pisarz Hudson? Czy nie polecono panu oznajmić o obcych Mrs. Silverhill? Powiadam, to bokiem wylezie panu i jego synowi, który wszak wiedział, o co wrzekomy Hunter jest oskarżony.
— Co za fatalna historja! Lepiejbym sobie głowy tem wszystkiem nie zaprzątał!
Runął niemal na krzesło i uderzył się dłonią w czoło.
— Tak, to się fatalnie dla pana skończy; to prawda — potwierdziłem. — Coż pan powie na to, że natychmiast pana ze sobą zabiorę, master?
Skoczył na równe nogi i zapytał zatrwożony:
— Czy naprawdę jest aż tak — tak źle, tak niebezpiecznie, sir? Wszak dotychczas wierzyłem w autentyczność Smalla Huntera i dopiero przed dwiema godzinami dowiedziałem się od syna, że to ma być oszust, w co zresztą dotychczas nie mogę uwierzyć.
Czułem, że nie kłamie. Wyglądał na człowieka który, gdy nadarzał się zarobek, niekoniecznie słuchał głosu uczciwości, ale w każdym razie nie sprawiał wrażenia zawodowego przestępcy.
— Hunter popełnił nietylko oszustwo, lecz i coś