Poparła to, oczywiście, przyzwoitym napiwkiem. Rozporządzała prawdopodobnie wielką sumą, skoro zabrała tyle koni. A zatem odmawiano nam informacyj. Gdy jednak Emery odprowadził na stronę chłopca stajennego i dał mu do łapy dwa dolary, malec odzyskał mowę. Opowiedział nietylko, kiedy przyjechała i odjechała Judyta, lecz dodał, że niedawno był tu pewien gentleman, który zarządził, aby ta pani nie traciła ani chwili czasu. Opisał owego gentlemana z taką dokładnością, że poznaliśmy Jonatana Meltona.
Łatwo było się domyślić, że Jonatan szczegółowo omówił z Judytą podróż i, wyprzedzając narzeczoną, ułatwił jej drogę. Wszak pieniędzy miał poddostatkiem.
A zatem Judyta zmierzała ku szosie San Pedro. Miała po temu słuszne powody, albowiem tylko na tej drodze można było zmieniać konie. Ponieważ wiedzieliśmy, że dąży do Albuquerque, mogliśmy zboczyć z jej śladów. Jechała powozem. Aby zmieniać znużone konie cugowe, musiała obrać drogę okrężną. My natomiast mogliśmy jechać drogą prostą, wyprzedzić ją w Albuquerque, a tymczasem rozejrzeć się za Meltonami. Wprawdzie prosta droga miała swoje minusy — mianowicie prowadziła poprzez północną część Llano estacado, pustynię podobną do Sahary, gdzie mogliśmy się spodziewać rozmaitych trudności i niedostatków. A jednak radziłem obrać ten kierunek. Emery nie godził się ze mną i motywował swój sprzeciw względami, które nie wytrzymywały krytyki. Mimo to poparł go Winnetou. Rzekł:
Strona:PL Karol May - Dolina Śmierci.djvu/145
Ta strona została uwierzytelniona.