Strona:PL Karol May - Dolina Śmierci.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

Apacz. — I dlatego właśnie Melton powiedział, że nie jest tak bezbronny, jak przypuszczasz.
— Słusznie — potwierdziłem. — My obaj, dzięki przezorności naszego strażnika, uszliśmy wielkiego niebezpieczeństwa. Meltonowie podkradli się do naszego namiotu, aby się zemścić, zostali jednak odpędzeni przez tego dzielnego człowieka.
— Musimy ich ścigać!
— Tak, i to natychmiast. Niestety, zabrali najlepsze wielbłądy. Trzeba się zadowolić gorszemi.
Zakomunikowałem Panu Zastępów nasze postanowienie i prosiłem, aby wyszukał trzy najlepsze zwierzęta i zaopatrzył nas w żywność i wodę na kilka dni.
— Tylko trzy? Czemu nie więcej?
— Ponieważ tylko we trzech pojedziemy — ja, Winnetou i Emery.
— A ja nie?
— Nie. Masz inne obowiązki. Musisz zostać przy wojsku.
Kiedyśmy rozmawiali ze sobą po niemiecku, mówiliśmy do siebie przez pan, ale po arabsku tykaliśmy się, ponieważ odpowiada to bardziej duchowi tego języka.
— W takim razie dam wam kilku dzielnych oficerów i żołnierzy.
— I na to się nie godzę. Cała nadzieja w pośpiechu. Zbyt wielu towarzyszy może być tylko przeszkodą. Skoro my trzej będziemy dosiadali najlepszych wielbłądów, inni wnet pozostaną za nami i nie przydadzą się