Strona:PL Karol May - Dolina Śmierci.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.

natychmiast po wylądowaniu w Southamptonie depeszowałem do młodego adwokata Freda Murphy do Nowego Orleanu. Ponieważ depesza nie wracała, uważałem, że ją otrzymał. Wślad za depeszą wysłałem obszerny list ze szczegółowym opisem naszych przeżyć i przygód. Prosiłem o zaaresztowanie Meltonów, skoro tylko zjawią się w New-Orleanie, i o zatrzymanie ich do naszego przybycia.
Po trzech tygodniach nadeszła odpowiedź. Adwokat dziękował za ostrzeżenie i zawiadamiał o pomyślnych rezultatach. Jako przyjaciel Smalla Huntera zajął się tak pilnie odszukaniem spadkobiercy i całą sprawą że został przez sąd mianowany egzekutorem testamentu. Otrzymawszy moją depeszę i list, natychmiast przekazał je władzom i załączył do aktów. Wkrótce potem zgłosił się wrzekomy Hunter. Oczywiście, aresztowano go wraz z ojcem. Wyglądał jak wykapany Small Hunter i znał najtajniejsze jego sprawy. Gdyby nie mój list, nie wahanoby się przyznać mu bez żadnych trudności całej wielomiljonowej schedy. Zbadano go jedynie naskutek mego zawiadomienia i stwierdzono istotnie, że posiada normalne stopy, podczas gdy prawdziwy Small Hunter miał, jak wiadomo, dwanaście palców u nóg.
Ponadto adwokat prosił, abym przesłał dokumenty, które posiadam, a które są mu niezbędne do szybkiego zakończenia sprawy. Przypuszcza bowiem, że my trzej nie będziemy mogli rychło przyjechać, szybkie zaś postępowanie leży w interesie właściwych spadkobierców.
Musiałem mu przyznać słuszność, jednakże głos