kumenty przesłał przez zaufanego człowieka. Ja nie kwapiłem się bynajmniej. Gazety z New-Orleanu po dawnemu milczały o całej aferze. Nie odpowiedziałem adwokatowi i nie otrzymałem też od niego listów. Przypuszczałem tedy, że brał mi coprawda za złe ostrożność, ale zgodził się czekać mego przybycia.
Wysłałem również list do pani Werner i do jej brata skrzypka. Zawiadomiłem ich o wszystkiem i zapewniłem, że na pewno obejmą sukcesję, której usiłowali ich pozbawić obaj Meltonowie. Zawczasu cieszyłem się radością rodzeństwa. Nie otrzymałem wszakże odpowiedzi. Aliści perswadowałem sobie, że do San Francisco jest dalej, niż do New-Orleanu, a poza tem adresaci mogli zmienić miejsce pobytu. A że koniec końcem dostaną mój list — tego byłem pewien. Ufałem, że skrzypek dał mi właściwy adres, lub że przynajmniej dbał, aby listy zostały przesłane pod ewentualny, zmieniony adres. — —
Wreszcie zdrowie Winnetou poprawiło się o tyle, że mógł wychodzić z domu. Zaproponowałem, aby pozostał do całkowitego wyzdrowienia w Southamptonie, nam zaś pozwolił wyjechać do New-Orleanu. W odpowiedzi obrzucił mnie zdziwionem spojrzeniem i zapytał:
— Czy brat mój to mówi poważnie? Czy brat mój zapomniał, że Old Shatterhand i Winnetou nie rozstają się nigdy?
— Tu zachodzi wypadek wyjątkowy. Sprawy naglą, ty zaś nie odzyskałeś jeszcze zdrowia.
— Winnetou prędzej wyzdrowieje na morzu, niż
Strona:PL Karol May - Dolina Śmierci.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.